piątek, 27 sierpnia 2010

Fiamma.

Wczoraj, z wieczora udaliśmy się do mojej fabryki (czlowiek życ nie może bez tego miejsca nawet w wolny dzień), ale tym razem na kolację z okazji mojego postarzenia. Rozprasowałam trochę zmarszczki i w drogę...Tak właśnie tradycyjnie chadzamy do kolejnych restauracji, po pierwsze dlatego, że są świetne, bardzo ekskluzywne, a po drugie z powodu dużej zniżki urodzinowej (taka forma prezentu od fabryki).
Tym razem padło na Fiamma, włoską restaurację. Jedzenie było bardzo dobre, a na deser musiałam spróbowac panna cotta. Na różnych blogach czytałam jaki to pyszny deser i nie mogłam się oprzec. A więc na zdjęciu to panna cotta z serka mascarpone z figami, orzeszkami i balsamicznym miodem, tudzież malinką ze świeczką.Posted by Picasa
Happy birthday to me!
Poprzednio byliśmy w japońskiej restauracji Shibuya, świetna, super, polecam. Zupełnie inny rodzaj japońskiego jedzenia.  Największe wrażenie zrobiła na nas salatka z krabów. Podana w szklanym pucharku, ktory tkwił  w wazoniku, z piaseczkiem na dnie, wodą, roślinkami i pływającymi rybkami. Czyli na małym akwarium. Totalne zaskoczenie. Wyglądało niesamowicie i było przepyszne.

2 komentarze:

  1. Mniam! Ale mi narobilas smaka! Takie delicje opisujesz! Ide spac ze slinotokiem;)

    OdpowiedzUsuń
  2. klimaty, które ledwo potrafię sobie wyobrazić- u nas na wsi tego nie ma oczywiście:) Wszystkiego o czym tylko zamarzysz i wielu uśmiechniętych dni:)

    OdpowiedzUsuń