niedziela, 20 czerwca 2010

Wykopalisk ciąg dalszy

A tutaj pojedynczo, żeby było lepiej widac. W tej kolekcji jest jeszcze kapusta (moja sluzy do walk ulicznych dla piesków, nie nadaje się do prezentacji). A z projektów do zrobienia (kiedy???) gruszki, brzoskwinie, papryki, bakłażany i bodajże śliwki.


Posted by Picasa

Wykopaliska

No nie ma życia w tej chałupie, ledwo ekspozycję ułożyłam, złapałam aparat, a tu ekspozycja w gruzach. Zgoniłam na sekundę, żeby strzelic zdjęcie kolekcji owocowo-warzywnej. Wzory autorstwa Donny Giampa Vermillion, z magazynu Just Cross-Stitch, oprócz kwiatkowej poduszki, która pochodzi od Ehrman Tapestry, autorką wzoru jest Elian McCready.

Posted by Picasa

Chwalę się

Powyżej, proszę wycieczki, piękna firaneczka będzie, ma tunel na kija a ja mam właśnie takie okienko, a poniżej, bieżniczek, ślicznie krzyżykami wyhaftowany, nawet na lewą stronę można go połozyc, bo tak starannie wykończony.

A tu po prostu dzieła sztuki, tak misternie zrobione, że brakuje słów.
Sam wzór wymyślic, a potem to powyszywac do najmniejszego szczególiku, to jest mistrzostwo świata.
Dzięki, Asiu raz jeszcze.Posted by Picasa

sobota, 19 czerwca 2010

Melduję

Obowiązek obywatelski zaliczony, zagłosowałam, a jakże, już, bo jesteśmy za Murzynami z czasem. Teraz wasza kolej, rodaki, tylko ręka boska niech broni przed powtórką z rozrywki.
Dzieciaczki skorzystaly z okazji, ze pani nie ma i ze złości nadżarły nowe książki telefoniczne zaczynając od Z.
No i najważniejsze, dostałam paczuszkę z serwetkami od mojej szwagierki. Takie piękne, że brak słów. Jak zrobię zdjęcia, to pokaże. Dzięki, Asieńko.Posted by Picasa
No, a teraz czas do pracy, trochę się poobijac.

piątek, 18 czerwca 2010

Mister Koliberek.

Odwiedza nas codziennie, bardzo lubi się pożywiac nektarkiem z kieliszkowych kwiatków, bo widocznie i smaczne i kształt odpowiedni.
A tu Mister Koliberek z bliska i z profilu. Fajnie go obserwowac, jak wisi w powietrzu, wtedy widac tylko dwa wiatraczki ze skrzydelek. Niedawno miałam spotkanie bliskiego stopnia z koliberkiem, zawisł może ze 20cm przed moim nosem. Powisiał chwilkę, przyjrzał się i uznał, ze nie jego typ i poleciał. I to mnie uratowało od uduszenia się z powodu wstrzymania oddechu.
A brzoskwinki rosną i rumienią sie z każdym dniem bardziej.
Posted by Picasa

niedziela, 13 czerwca 2010

Śniadania nie było.

Rannym świtem, około 9, zabieram ja się do robienia kawy, a  przeokropny ptasi wrzask stawia mnie na nogi. Patrzę ci ja, a tu w drzwiach stoi Mania z wystającymi piórami z paszczy, a za nią 4 żądne łupu ogary (podrabiane). Ryknęlam ci ja gromko, aż Mani opadła szczęka, ptaszek wylecial, prosto do basenu, ma się rozumiec. Zaczęła się więc akcja ratunkowa na morzu, czyli podnoszenie ptaszka na siatkę na kiju. Co go wyciągnełam, to biedak spadał do wody. Wygramolił się w końcu na kamień i już myślałam, że uratowany, a on znowu chlup do wody. W ostatnim momencie chyba wyciągnęliśmy biedaka i katapultowali za mur do nieobecnego sąsiada, do osuszenia. W czasie całej akcji nad nami latał jak helikopter koleżka-ptaszek, a żądna łupu zwierzyna ganiała, kombinując jak dopaśc ptaszynę. Ale wszystko sie dobrze skończyło, ptaszek zniknął, ptasiego ambulansu nie widziałam, więc chyba sam odleciał i nie myślę, żeby nas szybko odwiedził po tych przeżyciach.
Tyle że, pierzastego śniadania nie było........

czwartek, 10 czerwca 2010

Wolne czyli niedziela w czwartek.

Złapało mnie natchnienie na zrobienie peach cobbler czyli ciasto-nie-ciasto brzoskwiniowo-truskawkowe w tym przypadku. Z lodzikami zielono herbatkowymi, uhm, bardzo porządna rzecz na upał. Pożarte, teraz można oddac się lenistwu.Posted by Picasa

Cirque du Soleil.

Może trochę polatamy szlakiem Cirque du Soleil. Kazde szanujące się kasyno w Vegas ma własny teatr, zbudowany na potrzeby jednego przedstawienia.




Wczoraj byliśmy na "Mystere" w Treasure Island. Warto bylo, po raz drugi zresztą, ale Cirque du Soleil ma to do siebie, że zależy gdzie siedzisz, ogladasz jakby inne przedstawienie, czyli punkt widzenia zależy naprawdę od punktu siedzenia.


Zresztą, co tu dużo mówic, PANIE I PANOWIE,
OTO ON,
WE WLASNEJ ZNAKOMITEJ OSOBIE......................



poniedziałek, 7 czerwca 2010

No i dopadlo nas...

LATO...
Wczoraj padł rekord. Od 1955 najwyższa temperatura 6 czerwca, uwaga, uwaga, 110 stopni F czyli 43 Celsjusza. A ja w kudłatej czapce. Teraz wiem, jak się czują psy. Ale dzisiaj już jeden stopień mniej. W środę już tylko 29 stopni, czyli wyciągamy swetry.
Sezon kąpielowy, ta dam, otwarty.
Współczuję tylko turystom na basenach. Już nie wspomnę o wejściu za jedne $100, ale stac w tlumie po kolana w wodzie, popijac drinki, odwadniajac się elegancko, spalac skórę na wiór i jeszcze się cieszyc, to trzeba miec zdrowie. No ale, Vegas, baby, zobowiazuje!

czwartek, 3 czerwca 2010

gżegżółka, taki test.

Hura, mam polskie literki.

Dzięki Michałku, już piszę do prezydenta po medal.

To juz tyle lat.



Moja ukochana Magda Umer, z swoimi przezroczystymi oczami i taki mlody, na zawsze Andrzej Nardelli. 11 czerwca minie 38 lat od jego smierci. Jak napisal Adam Hanuszkiewicz: "Byl rzeczywiscie na progu" do kariery. Podkochiwalam sie w nim, co tam podkochiwalam, to byla milosc na zaboj ( ach, ten dlugi, czarny plaszcz i szal).