A z jesienią idzie piękna pogoda, cieplutko, ale juz ponizej 40 stopni. Rośliny trochę odetchną od palącego słońca. Róze zaczna kwitnąc na dobre, mozna posadzic znowu pomidorki i inne warzywa. Do grudnia mamy lato. Mozna spac przy otwartym oknie bez klimatyzacji. Świetnie jest. Do pełni szczęscia brakuje tylko deszczu....
Tylko trochę brak kasztanów i zołędzi, spadających liści i zapachu dymu z ogniska. I lasów, i grzybów, i krasnoludków co mieszkają pod muchomorami.
Oglądam zdjęcia grzybków na blogach i zazdrośc mnie zzera ( jakoś daję radę), takie piękne te wasze grzyby, pachnące. Juz nie mówię nic o słoiczkach z cudnymi wieczkami i nalepkami.
Ale ja tez mam swoje grzybobranie. Co prawda miało miejsce w zamierzchłych czasach, ale jest wspominane do dzisiaj. O, dzisiaj juz takich prawdziwków nie ma! Zginęły zaraz po dinozaurach.
Wiesz co? To może zrobimy wymiankę - ja Tobie podeślę kasztany i żołędzie, a TY mi w zamian to słońce, ciepło i lato do grudnia...
OdpowiedzUsuńChodzę w golfie, bo w pracy mam jak w lodówce. Na dworze leje i wieje.
Jedynie w domu miło, bo palę w kominku...
Joasiu bardzo serdecznie dziekuje z aodwiedziny i zyczenia:)
OdpowiedzUsuńJak narazie nie narzekam na zimno, ale takiej urodziwej jesieni jak w Polsce tez nie mam... A chetnie bym sie wybrala po TAAAKIE grzyby!
Stuk! Puk! Co tu tak cichutko? Pozdrawiam i czekam na nastepny wpis:)
OdpowiedzUsuń