poniedziałek, 13 września 2010

Pozwolę sobie pojojdac.

Uwaga, będzie wiac nudą. Lojalnie uprzedzam, ale muszę sobie pojojdac. Robię za Prometeusza. Wątroba mi gnije i szukam sępów do poszarpania. A poważnie to czekam na telefon od doktora, kiedy mam iśc na test, który pokaże dokładnie gdzie mi jakieś świństwo rośnie. A następnie, w zależności od wyniku następne coś, zwane embolization (chociaż się człowiek douczy). To coś wykonuje się przy użyciu cyber knife, (ale brzmi), odcina dopływ krwi do świństwa. I niech zdycha. Chyba na te zabiegi wezmę jakiś kajecik, żeby sobie notowac co bardziej uczone rzeczy. Chwała Bogu, że chociaż konsultacja z specjalistą radiologiem nie inwazyjnym nie trwa trzy lata, tylko chłop rzuca okiem od ręki i odpowiada następnego dnia. I w ciągu kilku dni załatwiają  z ubezpieczeniem autoryzację, wizytę w szpitalu, a mnie nic nie obchodzi. Tylko trochę się martwię, no i nie ma co ukrywac mam pietra. Ale nie takie rzeczy pod Stalingradem się przechodziło. Na wszelki wypadek, trzymajcie kciuki.

6 komentarzy:

  1. Jasne, że trzymamy!!!
    I muszę Ci powiedzieć, że moje kciuki są baaaardzo skuteczne.
    Zawsze działają.
    Trzymaj się mocno, a ja kciuki ściskam i dobre myśli ślę:-)
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez mocno kciuki zacisniete trzymam! Porzadnego "kopniaka" kolankiem na szczecie posylam! Wszystko sie powiedzie zobaczysz! Nie ma innego wyjscia. Sciskam mocno Joasiu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Joasiu jestem z Tobą całym sercem i trzymam kciuki, buziaki

    OdpowiedzUsuń