poniedziałek, 6 września 2010

Dłubię, dłubię...


I końca nie widac. Oto stan aktualny, trochę wymiętoszony. Idą te anemony bardzo anemicznie do przodu, ale idą..

Obrusik tez posuwa sie do przodu malutkimi kroczkami.
I wiadomośc z ostatniej chwili: Swiezo wyłowiony topielec. No i mamy problem, Houston. Albo zasypac basen, albo uwiązac pieski do kaloryfera (najpierw zamontowac kaloryfery). Zamknęlam pieskową dziurę, ale juz 3 mechaników lezy obok niej i kombinuje podkop. Czwarty rekonwalescent dochodzi do siebie po zimnej kąpieli. Jak nie urok.....
Posted by Picasa

2 komentarze:

  1. Anemony bardzo lubię, więc będę z przyjemnością kibicować :-)
    Serweta też będzie piękna.
    A niedoszły topielec miał więcej szczęścia niż rozumu ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to możliwe, że po tylu latach w Ameryce znasz nadal takie słowa jak "rekonwalescent"?
    Piesek elegancki.

    OdpowiedzUsuń