poniedziałek, 1 listopada 2010

Z niedźwiedziej gawry.

Spod pierzyny łypnęło, zapyziałe trochę oko. Wychudzona para nóg pomacała podłogę, OK, świat jeszcze jest. Halo, Ziemia! Czas wracac. Tak w dużym skrócie wyglądało parę ostatnich tygodni. Po wycieczce do szpitala, leżenie plackiem tydzień. Przerywane wyprawami w celu wydawania niedźwiedzich ryków w osobnym pomieszczeniu w towarzystwie 4 piesków. Pulsujące znaki zapytania w ich oczach: Kogo babsko nawołuje po nocach? Tak się czuje czlowiek, który ma wrazenie, że jest workiem wypelnionym wątrobą, dorzucone parę gnatów dla urozmaicenia bólu i ktoś tym worem potrząsa w rytmie cza-cza. Potem przyjechały dzieci, trochę ulżyło, nawet byliśmy w miescie kilka razy. Aż przyszedł dzień regularnej chemii i osoba, trzymając gacie w garści powlokła się do doktora. Nowy specyfik okazał się obuchem w łeb i nastepny tydzień przeszedł do historii słabo zapamiętany. Straty w sadle - 16 funtów czyli około 8 kilo. Jeszcze następny tydzień przewidziany na chemię, doktor rzucił okiem na tę kupę nieszczęścia i pognał do domu. Ale osoba doszła do wniosku, że może iśc do pracy, bo i tak się tam obija. Lepiej jednak byc z ludźmi niż się nad sobą użalac w samotności. Jednak nie dane mi było wytrzymac dlugo. Czułam się jak jeleń złapany w światla reflektorów. Ale nastepny dzień wytrzymalam dlużej. I tu musze wspomniec o moich supervisorach i kierownictwie i kolezankach. Moja kierowniczka postanowila: pracujesz 10 min, potem odpoczywasz w moim gabinecie pół godziny, znowu 10 min pracy itd. Nie wspomne już o telefonach czy mi coś potrzeba, może przyjśc mi posprzątac albo coś ugotowac, albo zalatwic. Po prostu nie mam słów z jakimi wspaniałymi ludżmi pracuję. Ani wystarczającego podziękowania.
Stęskniłam się za blogowaniem, wizytami na waszych blogach. Teraz muszę wszystkie zaległości ponadrabiac. Dosyc tego leżenia pod płotem życia. Jak tylko nie boli, to już jest super. I nie trzeba się chowac pod pierzyną i próbowac przespac ból. Teraz już będzie tylko lepiej.

6 komentarzy:

  1. Trzymam mocno kciuki, żeby tych gorszych dni było coraz więcej!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Silna z Ciebie facetka! Dasz radę Asiu :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale pomyłka! Oczywiście miało być: coraz mniej! Mam nadzieję, że wybaczysz postrzelonej kobiecie :)
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  4. Joasiu, dobrą energię posyłam :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Joasiu czesto mysle co tam u Ciebie. Wypatrywalam kolejnego wpisu. Dzielna jestes Kobietka! Trzymam kciuki, aby bylo juz tylko lepiej! Sciskam mocno!

    OdpowiedzUsuń