sobota, 31 lipca 2010

Lato w pełni.

To taki test. Nie wiedziałam, jak wrzucic swoje dzieło filmowe, ale bardzo zdolny i mądry młody człowiek pokazał mi. I oto, voila... A teraz drżyjcie, Spielbergi.


wtorek, 27 lipca 2010

Wizyta na porodówce.

Chlopaki przyszli obejrzec "to coś", bardzo zaciekawieni. A gdzie rosołek dla matki karmiącej?
A tak sobie wyglądamy, na razie trochę szczurkowato, ale niech no trochę podrośniemy. Strach pomyślec.

Posted by Picasa

poniedziałek, 26 lipca 2010

Hurra, znowu jesteśmy dziadkami.

I to poczwórnymi. Bronia wygląda, jakby właśnie wysiedziała jajko i to strusie, a nie cztery czarne myszki.
To stan posiadania zwiększył nam się do 9 piesków i 1 kota
Ziutek, Jasiu i Antek nie mogą się nadziwowac, co to za stworki. Poldek udaje, że nic nie ma wspólnego z całym zamieszaniem i żadnych alimentów......

Posted by Picasa

piątek, 23 lipca 2010

I rzutem na taśmę...

Prezentuję, proszę państwa, mój  ulubiony show LOVE THE BEATLES.... Widziałam 2 razy, ale jeszcze bym chętnie poszła. Tyle się dzieje, że trzeba miec oczy na szypułkach, kręcące się wokół głowy i rozdziawioną paszczę (koniecznie). No i muzyka, wiecznie żywa....


Witajcie w Ka.

Postanowiłam przedstawic znowu Cirque du Soleil, tym razem w przedstawieniu Ka w mojej fabryce. Nie pamiętam, czy wspominałam, że każdy show pokazywany jest w specjalnie zbudowanym teatrze. Ka jest wyjątkowe, bo ma ruchomą scenę, która jezdzi poziomo (nic szczególnego) ale też przechyla się pionowo, i akcja toczy się również, jakby to powiedziec "pod górę".
 Jak zwykle - Cirque du Soleil - zapiera dech....



sobota, 17 lipca 2010

Dama w berecie.

I znowu archeologia. Dawno wyszyty portrecik damy, obraz autorstwa Harrisona Fishera z serii wiktoriańskich dam. W rzeczywistości wygląda troszkę lepiej, jakoś nie umiem zrobic ladnego zdjęcia. Podziwiam na różnych blogach naprawdę artystyczne fotografie, ale niedługo przyjeżdza mój syn, to może mnie podszkoli. A wtedy..... ho ho.
Posted by Picasa

Na pociechę.

Cieniutka ta pociecha, co prawda. Otóż wszystkim, roztapiającym się z gorąca ogłaszam oficjalną temperaturę dzisiejszą. W cieniu - 108 F czyli marne 42 stopnie C. Ale na słońcu jest goręcej, coś jak piecyk martenowski z lekkim podmuchem. Ale spokojnie, do wszystkiego się można przyzwyczaic.  Byle do września.....

wtorek, 6 lipca 2010

Apdejts.

Jak leżę, to po prostu odłogiem, nagle rozejrzę sie po znajomych blogach, popatrzę na wszystkie dzieła i przepiękne zdjęcia i sama łapię się za pisanie postów hurtowo. Chyba zazdrośc mnie zżera, czy cóś. Ale mój obrusik też rośnie, wolno co prawda, przeważnie zabieram go na chemię, bo coś trzeba robic. Nie zdziwię się, jak niedlugo wszystkie pacjentki się złapią za robotę, bo co chwilę muszę pokazywac co robię.
A to następny projekt, jeden z miliona czekających, Sosny w słońcu, obraz Szyszkina, Iwana bodajże. Sosny takie jak w Józefowie. Czeka już parę miesięcy, nitki gotowe, szmata też i tu właśnie cały problem, bo szmata ma parę hektarów i działa depresyjnie. Następny stopień to już tylko Panorama Racławicka. Obrazek na Aidzie 14 ma jakieś 50 na 70 cm. Parę lat, jak nic, zajęcia.
Posted by Picasa

Tylko w Kalifornii....

Ot, taka ciekawostka przyrodnicza. Robiąc porządki w pracy, czyli wywalając stare papierzyska natknęlam się na list od klienta, opisujacy przygody jakie go spotkały w mojej fabryce i podłe traktowanie (to osobny rozdział). Do listu dołączona była ta oto wizytówka, trochę slabo widac, ale chłopina przedstawia się jako "surrogate father   no baby, no charge - proszę, jak uczciwie podchodzi do sprawy, no i najlepsze - fully booked". Zadalam sobie trud i sprawdziłam, w czasie tej reklamy facet miał 62 lata, łysy i paskudny. Więc skąd to fully booked? Ale takie hopsztasy to tylko w Kalifornii...Posted by Picasa

Manewry morskie.

Dwa holowniczki i jeden tankowiec pływają po morzach i oceanach, a Ziutek z brzegu chusteczką macha.

I kto pierwszy do brzegu... na pewno nie tankowiec.
Posted by Picasa