sobota, 27 marca 2010
piątek, 19 marca 2010
Stare, ale ciagle je lubie
Jakos nie moge zrobic przyzwoitego zdjecia z bliska. Chyba przyspieszony kurs fotograficzny by sie przydal. Albo jakas literatura naukowa.
Zbliza sie lato, a z nim....
tradycyjnie, juz od 3 lat nawrot do chemioterapii. Jest to jakas moja zmora, zaczynajac od wiosny chemie, sponiewierana przez lato juz prawie dochodze do normy, wyniki dobre, markery ida w dol. Koncze chemie, zaczynam dochodzic do siebie przez jesien, zime, i nagle markery skacza do gory i zaczyna sie wszystko od nowa. Zeszly tydzien spedzilam na robieniu scanow czyli tomografia, bone scan czyli tomografia kosci przy uzyciu jakiegos radioaktywnego odczynnika i pet scan z uzyciem radioaktywnego cukru ( juz sie swiece w nocy). W srode wizyta u doktora (nasz, krajowy i bardzo dobry). No i znowu zaczynamy. Ale wlaczyl mnie do research prowadzonego przez Uniwersytet w Kalifornii, badania nowego leku, ktory nawet nie ma jeszcze nazwy, tylko numer. Czyli co srode chemia. Przez 3 tygodnie, potem tydzien przerwy, i znowu nastepny cykl, czyli zegnajcie byle jakie kudly na glowie (chociaz moze nie... Przy ostatniej chemii wlosy powinny mi wypasc po 3 cyklu, a tylko sie przerzedzily. To pewnie oznaka, ze juz mnie nawet siekiera nie dobije).
W zwiazku z tym, ze biore udzial w tym badaniu, moje ubezpieczenie nie bedzie musialo placic za te terapie, ani scany. Placi sponsor, czyli UCLA jako prowadzacy badania. Czyli wszystko ma swoje dobre strony. Zaczynam w nastepna srode. Tu nasuwa mi sie reportaz z Centrum Onkologii w Warszawie, jaki widzialam pare dni temu. Nie moge zrozumiec tych regul, jak to wszystko pracuje, ze ludzie maja czekac miesiacami na chemie czy tez jakies testy, ze trzeba wysiadywac godzinami w poczekalniach, przeciez przez telefon mozna wizyty ustalic na okreslona godzine. W mojej klinice, Comprehensive Cancer Center w recepcji wisi kartka "jesli czekasz dluzej niz 15 minut, daj znac recepcjonistce". No comment....
Jeszcze wroce do tych roznic, bo jest to temat rzeka, ale moge chyba mowic o szczesciu ( o ile mozna tak to nazwac), ze opieke medyczna mam na super poziomie. I jednoczesnie calym sercem wspolczuje tym ludziom, ktorych dotknal rak, ze musza przechodzic dodatkowe stresy w walce o swoje zycie. Ciag dalszy nastapi....
W zwiazku z tym, ze biore udzial w tym badaniu, moje ubezpieczenie nie bedzie musialo placic za te terapie, ani scany. Placi sponsor, czyli UCLA jako prowadzacy badania. Czyli wszystko ma swoje dobre strony. Zaczynam w nastepna srode. Tu nasuwa mi sie reportaz z Centrum Onkologii w Warszawie, jaki widzialam pare dni temu. Nie moge zrozumiec tych regul, jak to wszystko pracuje, ze ludzie maja czekac miesiacami na chemie czy tez jakies testy, ze trzeba wysiadywac godzinami w poczekalniach, przeciez przez telefon mozna wizyty ustalic na okreslona godzine. W mojej klinice, Comprehensive Cancer Center w recepcji wisi kartka "jesli czekasz dluzej niz 15 minut, daj znac recepcjonistce". No comment....
Jeszcze wroce do tych roznic, bo jest to temat rzeka, ale moge chyba mowic o szczesciu ( o ile mozna tak to nazwac), ze opieke medyczna mam na super poziomie. I jednoczesnie calym sercem wspolczuje tym ludziom, ktorych dotknal rak, ze musza przechodzic dodatkowe stresy w walce o swoje zycie. Ciag dalszy nastapi....
czwartek, 18 marca 2010
Krajobraz na dzien dobry
Czlowiek spi snem sprawiedliwego, a tymczasem slodziaki z piekla rodem grasuja. Czlowiek otwiera zaspane oczy i otrzezwia go w jednej chwili rumowisko wkolo.
Poldziu zdziwiony, ze zgroza patrzy na to swietokradztwo, lozeczko wytrzymalo 13 lat, dopoki nie dopadly go dzieciaczki.
Dzieciaczki, oczywiscie maja wazniejsze sprawy, na przyklad gra w berka z mamusia, w wiosennym slonku.
Poldziu zdziwiony, ze zgroza patrzy na to swietokradztwo, lozeczko wytrzymalo 13 lat, dopoki nie dopadly go dzieciaczki.
Dzieciaczki, oczywiscie maja wazniejsze sprawy, na przyklad gra w berka z mamusia, w wiosennym slonku.
niedziela, 14 marca 2010
Portret dziewczynki
Jest to ostatni moj skonczony obrazek, portret malej dziewczynki rosyjskiego malarza Aleksieja Harlamova. Skonczony juz dobre kilka miesiecy temu, nabiera jak widac mocy urzedowej, czeka na oprawe. Przeznaczony jest na prezent dla mojej szwagierki, fanatyczki serwetek, obrusikow, antykow i wszelakiego rekodziela. Czeka go wiec podroz do Polski. Jeszcze nie wiadomo kiedy...
potomstwo
to jest Joseph zwany popularnie Ziutkiem, lobuz i ciekawus jakich malo.
Antek, troche wstydliwy i niesmialy.
I lepimordka Johnny, czyli Jasiu przylepa
Antek, troche wstydliwy i niesmialy.
I lepimordka Johnny, czyli Jasiu przylepa
czwartek, 4 marca 2010
Pora przedstawic czlonkow rodziny
To senior rodu, Poldziu, lat czternascie, milosnik pileczek tenisowych. Ostatnio bardzo zdziwiony, skad tyle malych psow w domu?
i teraz nie wiem jak dodac zdjecie nastepne czyli ciag dalszy nastapi...
moge sie pochwalic
Serwetka skonczona, nawet uprana, uprasowana i wyslana do Polski, jako prezent dla mojej tesciowej. Moze dojdzie na swieta.
Subskrybuj:
Posty (Atom)