Jeszcze musze pokazac moje ulubione obrazki, ktore sa reprodukcjami obrazow Marty Bell, moze troche landshafty, ale maja mnostwo szczegolow i sa "jak zywe".
I ramy maja proste, wbrew temu co widac na moich "mistrzowskich" zdjeciach.
To jest Miss Hathaway's garden, prawdziwa krwawica, ale warto bylo. Zwlaszcza kwiatki i strzecha to byla droga przez meke. Nie moze sie, biedak doczekac jakies poczciwej oprawy, moze w tej pieciolatce.....
Kobieto jesteś normalnie robocop czy co, jak Ty miałaś tyle cierpliwości, aby to wyhaftować, wielki pokłon w Twoja stronę ode mnie ;o)
OdpowiedzUsuń