poniedziałek, 31 maja 2010

Aniolki z rozkami.

Ziutkowi smutno, bo nie ma z czego zrobic kucyka.
Za to Jasiu i Antek, prosze bardzo, voila, achtung achtung, to my, przystojniaki, najladniejsze w calej wsi chlopaki. I do tego jeszcze poety.
Niby slodkie, ale juz kombinujemy co by tu napsocic.
Posted by Picasa

wtorek, 25 maja 2010

Dziewczynka oprawiona.

Nareszcie, doczekala sie oprawy, nie calkowitej, ramke dostanie w Polsce. No i teraz przygotowuje sie do podrozy za morze. Mam nadzieje, ze sie spodoba.

Posted by Picasa

niedziela, 23 maja 2010

Koniec robot budowlanych

Nareszcie koniec na froncie robot. Nie byl specjalnie zmasowany, po prostu nowe plytki. Ale przez pare tygodni mycie bylo 2-etapowe. Szorowanie zebow na gorze, potem sprint na dol (z otwarta geba - zeby schna) i tam szorowanie reszty osoby.

Na tym zdjeciu kolory wygladaja na zblizone do prawdziwych, nie jest tak pomaranczowo jak na pierwszych dwoch zdjeciach. Hurra, nareszcie spokoj, poki co.....Posted by Picasa

wtorek, 18 maja 2010

American Cancer Society.

Zadzwonila do mnie dzisiaj dziewczyna z American Cancer Society. Zapytac jak sie czuje, czy moga mi jakos pomoc i czy jestem zadowolona z zeszlorocznej pomocy. Otoz, jedna z form pomocy chorym jest dowiezienie na chemioterapie. Robia to wolontariusze, trzeba po prostu zadzwonic jakies 2 tygodnie przed, podac adres, godzine itd. Jako, ze Bogdan musial leciec do New Jersey, a ja napompowana antyalergicznymi medykamentami i wlasciwie spiaca, raczej jako kierowca sie nie nadawalam, poprosilam wlasnie o pomoc w dostarczeniu mnie na chemie i do domu. Ale kilka dni przed, okazalo sie ze znajomy moze mnie zatargac, wiec zadzwonilam do Cancer Society, zeby odwolac cala akcje. Opowiedzialam cale story owej dziewczynie i wspomnialam o fryzurze (nie stwierdzono). Podala mi adres biura, gdzie mozna isc nawet bez umawiania sie i wybrac sobie peruke. Tudziez wspomniala o akcji, czy raczej organizacji pod nazwa "Look good, feel better", ktora polega na spotkaniu kilku kobiet- pacjentek z kosmetyczka, ktora pokazuje jak robic makijaz, zeby sie poczuc lepiej psychicznie. Mozna sobie wybrac peruke, czy inne nakrycie glowy, tudziez dostac cala torbe kosmetykow od firm sponsorujacych. Ale najwazniejsze w tym wszystkim, jest kontakt z innymi w tej samej sytuacji, ktore tez czuja sie jak stare, lyse chlopy, paskudne i sponiewierane.
Przy okazji zobaczylam ze jest to tez dostepne w Polsce, pod nazwa "piekniejsze zycie" mozna sie dowiedziec wiecej na www.piekniejszezycie.org . Moze sie komus przyda, czego wlasciwie nie zycze.
W ramach ubezpieczenia mam tez inny "serwis", a mianowicie swojego pielegniarka, Billa, ktory dzwoni do mnie co kilka tygodni. Sprawdza jak sie czuje, odpowiada na wszelkie pytania, jest w kontakcie z moim doktorem i ogolnie czuwa nade mna. Ja za to ucze go liczyc po polsku (oczywiscie, jego babcia byla nasza, krajowa i chlopina ma traumatyczne wspomnienia z wesel w rodzinie, gdzie wszystkie ciotki okropnie go wycalowywaly, tak ze musial przesiadywac w toalecie, az sie ciotki nie rozeszly).
Lepiej sie czuje z takim wsparciem. No i jutro do boju, nastepna porcja trucizny, byle do przodu.

sobota, 15 maja 2010

Spokojny sobotni ranek.




Posted by Picasa

Zapowiedz plonow.

No i mamy historyczne pierwsze jablko, czyli szarlotka rosnie.
I herbatka z cytrynka tez bedzie
Okoliczne ptaszyska juz sie zwoluja na brzoskwinie
A zwierzyna lowna odpoczywa po nocnych manewrach (gonitwy za obcym kotem, proby choru czyli zespolowe szczekanie z psami zza plota i bieganie po usilujacych zasnac ludziach)Posted by Picasa

poniedziałek, 3 maja 2010

Co w chalupie piszczy.

Odpowiedz: niejaki Jasiu, ktory zlamal pazurka i teraz kustyka (ale nie ma to wplywu na szybkosc, dalej z 10 punktow karnych sie nalezy)
Z braciszkiem Antolkiem (tez szkudny) i mamusia (na pietrze) na ruinie kanapy, czyli bazy wypadowej, bo trzeba obserwowac, co sie dzieje przed chalupa.
Powyzszy plakacik umiescilam, nie zeby reklamowac Cirque du Soleil, (ale jest swietny, fakt). Podobizna powyzsza przypomina mi wlasny aktualny image, czyli 16 wlosow sterczacych do gory i to by bylo na tyle, jesli chodzi o fryzure. Wlasciwie blizsze prawdy byloby stwierdzic, ze jestem ludzaco podobna do Luis De Funes w wieku podeszlym, z fryzury i urody takoz. Czeka mnie pare miesiecy latania we wlochatej czapce, czytaj peruce, ale za to jaka oszczednosc na szamponie...Ale nie narzekam, przynajmniej slysze, "ale masz fajne wlosy, redhead", czyli nie ma tego zlego.....Posted by Picasa

Koniec z lenistwem

Po dlugasnej przerwie nareszcie zlapalo mnie natchnienie do wyszywania. Jako ze wzorek nieduzy, czyli nadzieja na skonczenie w tym roku jest. Na razie tyle....a tak ma wygladac calosc. Idzie dosc powoli, jeszcze mi nie przeszlo zdretwienie rak z powodu "zszarpanych" nerwow (doslownie, skutek uboczny chemioterapii), ale szydelko i igla to dobra terapia. Trzeba walczyc, bo w koncu, kto tu rzadzi, ja czy ............
W tak zwanym miedzyczasie robi sie tez obrusik. Poki co, jest to niecala, czyli mniejsza polowa
Posted by Picasa